Wojna1920
"Albo niepodlegla Rzeczposolita albo Kraj Bolszewikow"
Business picture

WariaWojna 1920

Rekrutacja

This is an example for an image Stali w siódemkę w dużej izbie oświetlonej dwiema lampami, pochyleni nad drewnianym prostokątnym stołem gdzie rolę obrusa pełniła pożółkła mapa. Generał Górecki, pułkownicy Nunenberg, Sutnik, Lewandowski, Palenko, major Nowak-Tokarzewski, kapitan Barbecki oraz Bortnowski. Bez trudu można było odgadnąć, kto w tej grupie oficerów dowodzi. Mimo młodego wyglądu wynikającego w tym wypadku logicznie z młodego wieku, którego bowiem nie sprofanował alkoholem jak na ten przykład ogorzały i wiecznie czerwony na twarzy, nieestetycznie tłusty i łysiejący niespełna trzydziestolatek Barbecki, Władysław swoim wyglądem, sposobem bycia, ogólną prezencją, formą wypowiedzi, złożonością budowanych zdań, zasobem słów, akcentowania podczas wypowiedzi, jednym słowem wyczuwalną erudycją i w końcu ze względu na ilość gwiazdek na pagonach był szefem całej siódemki i tym samym głównodowodzącym II Korpusu. No to mam dylemat. Poddać się prusakom i zniweczyć wszystko to, nad czym pracowałem, o co walczyłem tylko miesięcy, tyle lat. Przecież ci idioci mi nie pomogą, poza krótkowzrocznymi łatwymi do przewidzenia celami, osobistymi ambicjami nie potrafią przewidzieć i ogarnąć ogromu konsekwencji tej czy innych decyzji, jakie ostatnio musiałem podjąć. Może, ewentualnie Nunemberg w miarę bystro kojarzy i jest w stanie przewidzieć ile stracimy poddając, a w efekcie likwidując drugi Korpus Polski w armii carskiej. Po poddaniu Niemcom pierwszego korpusy przez Muśnickiego, nie mam złudzeń co do przyszłego losu moich żołnierzy w przypadku złożenia dziś broni. Tylko, co w takim razie zrobić, przecież prawie dwadzieścia tysięcy ludzi nie rozpłynie się w stepie przed nosem Hoha równocześnie tak aby nie zauważyli tego czerwonoarmiści. Spróbuję jeszcze raz. - Panowie, jeszcze raz przeanalizujmy sytuację i czekam na propozycje wyjścia z obecnej sytuacji. – zagadnął Władysław Górecki, generał i dowódca II Korpusu Polskiego złożonego z dwóch dywizji strzelców, brygady kawalerii kozackiej oraz mniejszych oddziałów pomocniczych. - Ależ panie generale tu nie ma o czym rozmawiać, jesteśmy otoczeni. Ile jeszcze czasu mamy dywagować nad tematem, który już przez innych także doświadczonych dowódców i ich sztaby był zapewne omawiany i podjęto jedynie słuszną decyzję. – nie czekając ani chwili odpowiadał spokojnie i z wyczuwalną pogardą dla Górskiego pułkownik Michał Sutnik. Dupek, boli go, że musi służyć pode mną i stara się podważyć moją pozycję przytaczając przykład decyzji bardziej doświadczonego generała Muśnickiego. - To już słyszałem, pułkowniku Sutnik – uciąłem szybko, - Jakieś inne propozycje panowie oficerowie? Nie mogę się teraz poddać. To byłoby nielogiczne, po prostu autodestrukcja, masochizm. Drugi korpus musi przetrwać choćbym musiał dogadać się z samym diabłem. Może jeszcze raz spróbować. I wtedy jakby czytał we Władysława myślach odzywa się Palenko: - Panie generale może by tak jeszcze raz pogadać z czerwonymi? - Co? Znowu?! Rozmawialiśmy już o tym, nie dość, że ci popaprańcy nie chcieli gadać, później kategorycznie odmówili, to ani nie mamy czasu do upływu ultimatum Hoha, ani nie ma drogi aby w ciągu doby przerzucić przez Dniepr całe nasze wojsko. – ponownie zaoponował Sutnik. - Można by – próbował ciągnąć Palenko, gdy znów wtrącił defetysta Sutnik: - Nie można, dowodziłeś pan kiedyś jednostką większą od tej swojej zbieraniny kazamackich darmozjadów. My tu mamy …. - Dość ! – przerwał Górecki – pułkowniku Sutnik, szukamy rozwiązania problemu, a to że możemy się poddać Niemcom to wiem od emisariusza generała Hoha od ponad półtorej godziny i nie musi mi oraz podejrzewam, że pozostałym tu zebranym pan pułkownik o tym przypominać. Co więcej nie życzę sobie, aby obrażano tutaj zebranych oficerów? Wszyscy tu zebrani walczymy po tej samej stronie, co udowodniliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Proszę również nie zmuszać mnie ponownie do tego typu wypowiedzi, tracimy czas, skupmy się nad meritum sprawy. Mam nadzieję, że się rozumiemy? - Tak jest generale. Aczkolwiek, zważając na obecny dysonans spowodowany jak mi się zdaję moją osobą, jeśli pan sobie życzy mogę opuścić szacowne grono panów oficerów – odpowiedział pytaniem Sutnik. - Nigdy nie odmawiam uczestnictwa w zebraniach sztabu oficerom, których wkład bazujący na wiedzy i doświadczeniu może mi i naszemu korpusowi pomóc, do nich również zaliczam pana pułkownika. – tu oczywiście skłamał, mówił dalej - pułkowniku, skończmy pieprzyć. Jeśli chce pan opuścić te pomieszczanie to proszę bardzo, niech pan jednak wie, że ja tego nie chcę. – Górski skłamał podwójnie. Ponieważ Górski był jeszcze zbyt młodym, ba najmłodszym generałem jakiego znał Sutnik i reszta zebranych bo zaledwie 35 letnim, to też nie wymanewrował starego pułkownika, wygi, demagoga i doktrynera, od 5 lat członka sztabu 17 Dywizji Strzelców w Pierejsławiu, oficera z 37 letnim stażem. Wyprostowany jak struna niespełna sześćdziesięcioletni Sutnik skłonił się nisko wszystkim obecnym i chrząknął: - Proszę pozwolić mi się odmeldować. Na przyzwalające skinienie Władysława Sutnik wyszedł wyprostowany kłując głośno zelówkami swoich oficerek deski podłogowe pokoju w małym zapuszczonym dworku, gdzieś w okolicach Gomla nad Dnieprem. Jakby jeszcze tego mi było trzeba, w środku wojny, w okrążeniu, mam obrażonego dowódcę 2 dywizji strzeleckiej, pomyślał Górecki. Zamiast postąpić dojrzalej i efektywniej, znów dałem się ponieść emocjom i okazać prawdziwy stosunek tym razem do tego bufona Sutnika. Powinienem w końcu posiąść umiejętność zaprzęgania do pracy po swojej stronie wszystkich nie wyłączając również tych, których podstawnie czy też bez żadnych podstaw nie doceniam. Każda jednostka odpowiednio wykorzystana może się przydać i w ogólnym rozrachunku podnieść szanse na zwycięstwo. Oczywiście, gdy jednostka jest jednoznacznie wroga i okazuje się groźna dla celu jaki chcę się osiągnąć należy ją neutralizować. Ale Sutnik to tylko nadęty chciwy na stanowiska i awanse karierowicz, któremu wojsko ma wyłącznie dostarczyć splendor, aby mógł błyszczeć na przyjęciach i bankietach. Bufon, łatwy do rozpracowania, a mając wiele koneksji i znajomości może się przydać. Rozmieniam się na drobne. Ech, a miało już być łatwiej na tej wojnie bez białych nad głową.

Powrót do góry strony